czwartek, 30 kwietnia 2015

Atakują klony..., czyli wybory Miss Majówki

Majówka przed nami, zbliżają się Komunie i Dzień Dziecka, więc wysyp lalek nastąpił. Postanowiłam wybrać zatem Miss Majówki... Startowały wyłącznie klony i wyłącznie spotkane przeze mnie w ostatni kwietniowy weekend, w tym: filmowa dziewczyna, Monroł z zaświatów i coś tam jeszcze...
W zeszłą sobotę wybrałam się do rodziców, a więc też z mamą "na sklepy"... Dużo obiecywałam sobie po chińskim markecie, ale w sumie nic nie znalazłam ciekawego... Interesujące okazy kryły za to inne sklepy, powiedzmy sobie z upominkami. Nie, nic w nich nie kupiłam, ale wróciłam do domu z kilkoma zdjęciami oraz nieustającym podziwem zmieszanym ze złością pt. "Czego to Chińczyk nie skopiuje" (pozdrowienia dla ostatnio rozmyślającej o tym samym Kidy)! Wybaczcie jakość zdjęć, ale były robione z ukrycia (bo obsługa) i w pośpiechu (bo mama nie wie jeszcze wszystkiego o moich lalkach).
 
 
Pierwsze miejsce w konkursie klon prawie doskonały tfu Miss Majówki! otrzymuje...
znana wielbicielka filmów, a może dziewczyna z filmu? - MoVie girls!
 
Proszę zwrócić uwagę na subtelna podróbkę loga, to już nie MAxie, to MoVie i do tego jak na "chińczyka" poprawnie po angielsku: girls, a nie tam jakieś hamerykańsko-wydziwiane girlz! Oprawa graficzna pudełka - praktycznie nie do odróżnienia od oryginałów, a w środku ileż bogactwa! Nie dość, że lalka prawie Lexa, to jeszcze ubrana prawie jak Avery w Holiday albo i Lexa w Masquerade, a do tego mikrofon prawie jak w zestawie More2Me (z Lexą) oraz gitara i korona prawie jak w serii Jammaz (z Lexą). Są też organki (?), tfu keyboard, prawie jak w Rockin' Band (z Lexą). Słowem prawie jak oryginał hm... Lexy? Tylko który? Nie przeczę - obejrzałam z dużym zainteresowaniem, ale biorąc pod uwagę, że taniej kupowałam oryginały...
 
 
 Miejsce drugie, prawie jak pierwsze, bo o mały włos nie kupiłam...
Merlin Monroł (na balu w zaświatach) - czyli Miss Creepy!
 
Prawie jak Bratzillaz, prawie jak Monster High... prawie. Mi najbardziej przypominała o MM z "Pół żartem, pół serio" Billy'ego Wildera, to pewnie przez ten saksofon... Tę akurat miałam wielką ochotę kupić, także ze względu na znajdujące się niedaleko miejsce urodzin tego reżysera, ale w końcu to odłożyłam. Kto wie, może jeszcze po nią wrócę (albo ktoś mi kupi ;-)). Dodatkowy punkt za to, że jest prawie jak w kolorach first Barbie... cóż nikt nie jest doskonały.
 

Miejsce trzecie - za pomysł tak oryginalny, że gdybym go wcześniej nie znała,
tobym kupiła (chyba jestem ślepa, ale co mi tam) - Magic Wings!
 
Tak, ta lalka serio nazywa się jak dodatek, którego nie posiada (magiczne skrzydła). Jest prawie jak wszystkie te Bratz Kidzy z wymiennymi ubrankami. Dedykuję ją Szarej Sowie, posiadającej oryginał lalki, której prawie dokładną kopią jest powyższy twór - Cloe (Bratz Kidz) Hair Crazy. Tyle dobroci w jednym sklepie.
 
Specjalne wyróżnienia zdobyły lokatorki innego sklepu, lalki Bratzillas, których dużo dziś pokazała Gosia...
 


Lalki, pudełka, zdjęcia - prawie jak oryginał, prawie jak Cloetta Spelletta, a to tylko Fashion Beautiful z Cute Pet(em), choć tylko na obrazku grrr...

 
Jak wyżej, tak niżej... Prawie jak Jade J'adore - mniejsze opakowanie? To już nie modowa piękność, to (skromniej) modowa dziecinka ;-) Fashion Baby! Nie, nie wyzłośliwiam się, no, może troszkę..., ale też mi się Gosiu podobają!

 
Udanej majówki życzy w imieniu własnym i moim, pozbawiona pudełka, więc i możliwości stanięcia w konkursie, najwyższa, choć nie najwyższej jakości, podróbka Monster High jaką na oczy widziałam, tania jak barszcz, nieznana mi z imienia prawie Draculaura! Pozdrawiam(y)!

22 komentarze:

  1. Ojej! Przede wszystkim gratuluję reporterskiego podejścia do tematu. Klony szokujące. Zawsze zadaję sobie sakramentalne pytanie: śmiać się, czy płakać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ja ostatnio mam podejście raczej dydaktyczne (mam pewne sukcesy w nauczaniu, która lalka to klon, a które oryginał) i śledcze (rozpoznawania z czego klona zlepili). Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Świat jest pełen klonów :-) a ta Movie Girl na zdjęciu wygląda wcale wcale :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ale usta (i nogi) - zepsuli... Mimo wszystko wahałam się, czy nie kupić - mam Lexę "piżamową", ale bez tej gitary ;-)

      Usuń
    2. nie kupuj Jej dla gitary - jak znajdę w klamociach -
      wezmę na bratzowe spotkanko - instrument po Moxie -
      z jednej strony jest gitara, z drugiej - skrzypce - odlot!
      jeszcze się odezwę, jak tylko dorwę :D

      Usuń
    3. Chyba wiem który, bo też gdzieś mam - to od Lexy More2Me, ale gitar nigdy dość! Dzięki! Jest już jakaś data bratzowego?

      Usuń
  3. Ej, ta gumowa Moxie to co ma byc? Taka trochę Polly Pocket? :D Ciekawe fotograficzne safari Ci wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, moim zdaniem to raczej klon tej: http://farm4.staticflickr.com/3470/3182913964_4695f83a76_z.jpg?zz=1 ale domysł z Polly Pocket też niezły i całkiem prawdopodobny!

      Usuń
  4. MM wpadła mi w oko, ale brak artykulacji - dobrze widzę? jednak ją skreśla:) Bratzillowe kloniki wciąż chodzą mi po głowie, ale może prędzej skuszę się na oryginał, jeśli w ogóle:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak... ale tyle w niej jest... inspiracji ;-) No kusiła mnie ona i Bratzilloklony...

      Usuń
  5. Haha, jaka różnorodność :) Uwielbiam oglądać klony, więc Twój wpis to mój lubiony wpis na lalkowych blogach w tym tygodniu. Miałam okazję oglądać wszystkie klony, które tu pokazujesz, poza martwą Marylin, którą poznałam właśnie u Ciebie. Ciekawska z niej lalka - ni to model muse z twarzą MyScene, ni to jakiś Monsterkowy składak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Klonów raczej nie miewam, ale też lubię, z ciekawości, pooglądać. Oj, po MM mam ochotę wrócić!

      Usuń
  6. Jaka majówka - takie miss ;-) (miałam na myśli kiepską pogodę) Merlin Monroł podbiła moje serce! Chciałabym tak wyglądać... po śmierci ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację! No, MM ciągle mi w głowie siedzi... może po nią wrócę ;-)

      Usuń
  7. Merlin wygrywa wszystko.
    Ostatnio w Pepco u nas pojawiły się klony monsterek jakich jeszcze moje slepki nie widziały, Jak mnie natchnie to może zakupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie, to zrób choć zdjęcie! Odwiedzam czasem Pepco, może i u mnie coś rzucą ;-)

      Usuń
  8. Kawał dobrej roboty ze zdjęciami z ukrycia! Kloniki sympatyczne! Pomysły twórców niedoścignione...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Też podziwiałam inwencję kloniarzy ;-)

      Usuń
  9. ... oooo ... tylu klonów naraz dawno nie widziałam !!!
    Chyba też powinnam się odważyć na takie sklepowe zdjęcia , tylko trudno w moich okolicach trafić na taki syrop klonowy... :/

    OdpowiedzUsuń
  10. MM chyba kolorystyką zbliża się niebezpiecznie w stronę Laguny -
    niebezpiecznie, bo może i mnie by swym image'em przekonała :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym nie pomyślałam, a bardzo Lagunę lubię i jest to jedna z niewielu MH jakie posiadam...

      Usuń