Miałam dziś pisać o czym innym, i miałam jak zwykle tysiąc pomysłów na tytuł (tak wiem, powinien być King Doll)...
Zdecydowanie muszę częściej marzyć w komentarzach na Waszych blogach (i na swoim też).
Zdecydowanie muszę częściej marzyć w komentarzach na Waszych blogach (i na swoim też).
Prawie miesiąc temu marzyłam w Dollinie Sindy o choć jednej Fleur, a dziś, też o nich, u siebie odpowiadając na komentarz zbierającej je anikp.
Dlaczego o tym piszę? Po kolei...
Moja praca wymagała dziś wyjątkowo pójścia na miasto, przy okazji wracając na nogach do domu (półgodzinki spacerkiem, bo pogoda zdecydowanie lepsza niż w weekend), odwiedziłam przygrożny SH. Nie jest on takim sobie SH, to SH właściwie w centrum, przy ważnej komunikacyjnie ulicy... Dziś była dostawa, i nieco tłoku, ale godziny popołudniowe, więc nie spodziewałam się wielkich zdobyczy.
Czy sprawił to remont ważnej miejskiej arterii, czy była to nagroda za spełnienie dobrego uczynku (głodnych nakarmić) ;-) czy też owoc cierpliwości/rzadkości wizyt w tym miejscu (nigdy nie znalazłam tam lalki)... w każdym razie nikt nie zainteresował się do tej 14:30 zabawkami, a może (na moje szczęście) nie znał się i dlatego pogardził. Może kiedyś i ja bym ominęła, bo miałam zasadę tylko Moxie, ale z niej zrezygnowałam, w dużej części dzięki Wam - pokazujecie takie piękności, że aż grzechem! byłoby choć jednej z nich (mimo, że nie Moxie) nie posiadać!
Oto, co leżało pod pluszakami... To iście hollywoodzka historia... (nie tylko dlatego, że zabawki na kila przecenione, mimo świeżej dostawy) wymaga więc odpowiedniej oprawy...
Spokojne miasto terroryzuje ogromny goryl wspinając się na jeden z najwyższych jego budynków... |
To, że w ręku dzierży nóż nie przeraża aż tak bardzo jak to, że porywa ze sobą piękną dziewczynę... |
Jaki tam goryl! - oburza się piękna jak kwiat dziewoja... To malutki dzidziuś, który w ręce ma nie nóż, a buteleczkę... |
Tak, pod pluszakami zamajaczyło mi gołe ciałko - myślę: jakaś lalka, jest dobrze! A to jak się okazało, nie tylko jakaś! |
To zdecydowanie TA lalka. Golutka, ciałko zwykłe, lata 80. z tego co poczytałam (tu i tu), włosy rude, bez grzywki, kucyk, ale z tego co widzę miały przedziałek, jakiś brud szminkowo-różowy na głowie... Co mnie przestraszyło, ale dopiero po powrocie do domu (wyszłam ze sklepu pospiesznie, nie oglądając się za siebie, bo za lalkę zapłaciłam mniej niż za najtańszy bilet komunikacji miejskiej): brak rzęs i loga Fleur. Co do rzęs - wyobrażacie sobie, że ktoś wyciął, a może lepiej będzie jak powiem: wypchnął je z oczu?! Na szczęście jestem już spokojna - są w czaszce, ale boję się na razie je wyciągać i wkładać na swoje miejsce. Uspokoiłam się też co do braku logo, jak doczytałam, są i takie egzemplarze.
Monchhichi (jego urocza histroria tutaj) też na fali dziecięcych chyba wspomnień mieć chciałam i proszę - jest, tylko duże (chyba gdzieś "u rodziców" powinnam mieć małe, ale nie jestem pewna).
Monchhichi (jego urocza histroria tutaj) też na fali dziecięcych chyba wspomnień mieć chciałam i proszę - jest, tylko duże (chyba gdzieś "u rodziców" powinnam mieć małe, ale nie jestem pewna).
Jako bonus... też dzisiejszy zakup - bohaterka jednej z moich ulubionych książek z dzieciństwa - Pippi. Wydanie "Made in China", metka ucięta, zostało na niej tylko: "C Astrid Lindgren'/Semic"... Lubię rudych, ale to to... tak brzydkie, że aż piękne. Miałam ją zostawić, ale jak stwierdziła sprzedawczyni, spoglądając na mnie dziwnie (pewnie myśląc: "przecież najlepsze zabawki to ja mam na regale za sobą/po co komu coś takiego/przecież to nie Barbie/niech ona nie dodaje po jednej rzeczy na wagę"): "Niech Pani da wszystko, to będą grosze". To były złotówki, ale i tak wzięłam wszystko.
No co się tak gapisz! Przecież to nie żaden Empire State Building, ale latarenka z Ikei. Kwintesencja szwedzkości, tak jak i ja! |
PS Prócz ww. do przydasiów dołączyły plastikowy pojemniczek, porcelanowy talerz i giętki wąż... Może wystylizuję Fleur na biblijną Ewę? Na razie muszę wymyślić jak dodać do bloga coś w stylu zakładki w "wishlistą", skoro po wyjawieniu Wam, bracia i siostry w kolekcjonerstwie, moich lalkowych marzeń owe się spełniają... Myślałam, że zajmie mi to lata, zwłaszcza Fleur, bo budżet lalkowy przeżywa kryzys, a tu... Spełnienia marzeń i Wam życzę!
Gratuluję Fleurki, ja na razie poprzestałam na jej siostrze- Sindy, ale może i do mnie się kiedyś uśmiechnie szczęście? :)
OdpowiedzUsuńU mnie też pierwsza była Sindy, życzę powodzenia, na pewno się uda upolować Fleurkę!
UsuńGratuluję i Cieszę się Twoim szczęściem :-) u nas ostatnio w szmateksach lalkowa posucha, ale nie zawsze przecież może świecić słońce! :-) Czekam więc na lepsze czasy :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChyba lepszy towar trafia w takim razie teraz do nas, na południe, ale myślę, że to się tak przeplata, więc wróci i urodzaj do centralnej Polski! Serdeczności!
Usuńhah! Gratki! Też w weekend udało mi się upolować Flerke! I to jedna z niewielu które miałem, a z której jestem zadowolony... wymaga jednak dopieszczenia! Twoja ma śliczny kolor włosów!
OdpowiedzUsuńNie mów - to jednak podHala dopisała? Cieszę się! Dzięki, zanim przyjrzałam się Fleurkom drugim okiem, myślałam, że rudy to pospolity u nich kolor (ale to pewnie dlatego, że niektóre kolory sprawiają mi problem w rozróżnianiu) ;-)
UsuńLampionik czy nie - King Kong jak żywy; czekam na Gojirę ;-)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś ;-)
UsuńEch, nie pogardziłabym ani taką Fleurką, ani King Kongiem - wspomnień czar :-) Miałam kilka Fleur w dzieciństwie i pamiętam, że kłopot z rzęsami był nieustający: zahaczały o ubrania podczas przebierania, albo wypadały, albo wpadały do środka, moja babcia usiłowała coś tam dorabiać, poprawiać, ale efekt był krótkotrwały. Potem pokochałam Barbie, które rzęsy miały niezniszczalne, bo namalowane...
OdpowiedzUsuńA ja właśnie miałam zawsze lalki typu Barbie z namalowanymi, więc "prawdziwe" mnie fascynują, zwłaszcza jak sobie pomyślę ile to już lat temu takie robili! Zanim przeczytałam Twój komentarz, nie pomyślałabym, że z nimi taki kłopot... i wprawiłam je!
UsuńOoooo, zazdroszczę łupu! Brzydko zazdroszczę.... okropnie.... gdzie są te SH z Fleurkami????? Raczej nie u mnie :( Twoja panienka śliczna jest do bólu. Rzęsy własne możesz wydłubać i składać albo nowe wstawić. Jak to zrobić pokazała Aga fleurdolls na swoim blogu. A że jest ona w tej dziedzinie geniuszem, jako i w każdej innej fleurkowej, warto do niej zajrzeć. Jejku jak zazdroszczę... Logo Fleur być nie musi, niewiele tych panienek je posiada. Co też wiem z bloga Agi i , jak widzę Ty też :D. Gratuluję znaleziska :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nigdzie ;-) a jak się okazuje wszędzie, ale nie ma co popadać w rozpacz, jak ma się lalkę mieć, to się będzie miało. Rzęsy wstawiłam - okazało się, że były w całości, jedne nawet lepiej się trzymały, wrzucę potem zdjęcie. Zacznę też częściej odwiedzać Agnieszkę, muszę się dokształcić, skoro już nie muszę zazdraszczać ;-) Dzięki serdeczne za wszystko!
UsuńJa zaczynałam zbieranie lalek z nastawieniem, że będą to tylko Scenki więc witaj w klubie niezdyscyplinowanych zbieraczy:D Fleurka tez bym nie pogardziła, gdybym taką znalazła, ale fanką tej małpki raczej nie zostanę;) Wishlistę i inne zakładki dodaje się chyba! poprzez : Projekt - Strony:)
OdpowiedzUsuńTo chyba jakieś fazy zbieractwo-kolekcjonerstwa są ;-) Małpka właśnie coś mi przypomina mgliście i nie wiem co... chyba miałam taką, ale kiedy... jako i Pippi przytrafiła się z tzw. "chytrości". Dzięki, zaraz sprawdzę!
Usuńha, u mnie TA lalka to Sindy - ale żeby już tak
OdpowiedzUsuńspersonalizować pragnienia - ciemnowłosa,
bym ew. nie musiała wymieniać fryzurki :)))
a małpki nigdy nie miałam i nadal szczerze
zazdroszczę posiadaczom :)))
Jakkolwiek to zabrzmi - trafi swój na swego ;-) Powodzenia!
UsuńAle głowa Pippi nadal mnie przyprawia o dreszcze...
OdpowiedzUsuńJak tak na nią spojrzeć, to trzeba się zgodzić...
UsuńGratki :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńZazdraszczam i gratuluję Flerki:) Tez jest na mojej liście i na razie brak sczęścia:(
OdpowiedzUsuńSkoro Livki są u Was to i Flerka się trafi, skoro jest na liście!!!
UsuńŚliczna panienka. Gratuluję zdobyczy. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-D
Usuń