sobota, 13 stycznia 2018

Hera, jego miłość.

Dzisiejszy post biedny, bo z komórki.
Uprzejmie donoszę, że żyję, również na polu lalkowym, a moja rezurekcja następuje i na polach innych.

Dziś zajawka moich OOAK.
Zrobione dokładnie miesiąc temu zdjęcie - przed premierą 'Ostatniego Jedi' jak widzicie udało mi się przewidzieć fabułę ;-) a przynajmniej jej element.
Drugą przedwiedzę wykazałam malując paznokcie - lewica była dla ciemnej strony mocy, a prawica dla jasnej - w przepływie weny obok Taja i Iksłinga pojawiły się litery B jak Ben i R jak Rey.
Strach pomyśleć co przedwiedzę kolejnym razem ;-)

Była taka moda na czytanie książek o (byłych)narkomanach - wiem, siostra młodsza to miała. Mnie jakoś ominęło. Za to teraz dopadła mnie Hero-mania. Ale to jego miłość... Kogo? Tego, którego śmierć niestety przewiduję - jednego z moich najulubieńszych bohaterów SW - Kanana...
Umykał tyle lat, ale względy fabularne obawiam się już na nim krzyżyk postawiły, a szkoda.
Z OOAKami jego i Hery z Rebeliantów chciałam zdążyć przed premierą OJ... Mam nadzieję że coś skończę przed jego śmiercią. Ona przeżyje, to nam powiedzieli. Pokazali też. W komiksach i w Forces of Destiny. Serii, która powstała by sprzedawać lalki tfu propagować kobiece bohaterki SW. Lalek Hery nie robią, na razie. Jakby co mam już swoją. No prawie ;-)
Pozdrawiam. Niech Moc będzie z Wami. Zawsze.